obiektywne piękno

Zawsze myślałam, że piękno jest pojęciem subiektywnym. Jednemu podoba się szary, okrągły, drugiemu zielony i kanciasty. Często naszymi odczuciami rządzi moda. Na podziały poziome, pionowe, drewno, blachę, szkło... Ale tak myślę, że może istnieje piękno obiektywne? Ale jak je odnaleźć? Czy tu chodzi o proporcje? Naturalny materiał? Szlachetność? Przydatność? Prostotę? Normalność?
I jeszcze jak je stworzyć. Twórca musiałby wyzbyć się egocentryzmu, własnego ego. Czy ktoś potrafi odpowiedzieć na pytanie o piękno. A może o prawdę?





Miasto dzieciństwa, jakże miłe,
Kiedy tak w grudniu wyciszone,
Dziś w oka mgnieniu zobaczyłam
Jako dziedzictwo roztrwonione. 
Wszystko, co samo szło do ręki,
Co rozdawałam od niechcenia:
Żarliwość duszy, modły, dzięki
I pierwszej pieśni upojenia - 


Stajało jako dym ulotny,
Spłowiało w luster grze, w swawoli
I oto już o niepowrotnym
Skrzypek beznosy zarzępolił. 


Lecz z ciekawością cudzoziemki
Łakomej na oczarowania,
Wsłuchuję się w ojczyste dźwięki,
Spoglądam na pędzące sanie. 


I czysty, mocy zjawiskowej,
Mnie poryw szczęścia owiał naraz,
Jakby ktoś miły, bliski znowu,
Z czułością powiódł mnie na taras. 



Anna Achmatowa
Miasto dzieciństwa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz